sobota, 19 kwietnia 2014

1.Poznanie

Właśnie siedzę w samolocie. Wpatruję się w siedzenie, które jest mi przeciwne. Czekam na wylądowanie. Nie mogę się doczekać spotkania z babcią i Angie (ciocia), widziałam je ostatnio pięć lat temu, jak przyjechały do Francji. Jestem tak podekscytowana, ale jednocześnie zdenerwowana. Postanowiłam iść się napić. Na końcu samolotu stała budka z piciem. Więc poszłam. 
- Mogę poprosić butelkę wody niegazowanej? - spytałam, a sprzedawca schylił się i wyjął butelkę wody. - dziękuje. - powiedziałam. Chciałam iść, ale nagle stało się coś, czego bym się nie spodziewała. Tulburencje. Gdyby nie jakiś chłopak, pewnie leżałabym teraz w szpitalu. 
- W porządku? - spytał, a ja się lekko uśmiechnęłam, co ostatnio zdarza mi się rzadko...

- Jak najbardziej. - powiedziałam, a on również się uśmiechnął i powiedział:
- Jestem Leon. - piękne imię, tak właśnie pomyślałam.
- Violetta.
- Powiedz, co tu robisz? - spytał
- Chyba jadę do Argentyny. - powiedziałam, a on zaczął się śmiać.
- Zabawna jesteś. - zaczął. - masz chłopaka? - spytał
- nie. - powiedziałam.
- W takim razie mamy ze sobą wiele wspólnego, bo ja też nie mam dziewczyny. - powiedział
- I kto tu jest zabawny? - powiedziałam sarkazmem i zaczęliśmy się śmiać.
- Gdzie będziesz mieszkać? - spytał ciekawsko.
- Ej, chyba nie muszę Ci się z wszystkiego tłumaczyć!- powiedziałam
- Okej, ja tylko spytałem. Pa. - pocałował mnie w policzek i poszedł. Chyba się nim zauroczyłam...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kiedy dotarliśmy do Buenos Aires, tata wziął wszystkie walizki, a ja spytałam:
- Mogę się przejść na plażę? - spojrzał na mnie coś wzrokiem 'sama?' 
- Trafisz później do domu? - spytał. No raczej, w końcu mam prawie 17 lat.
- Tak. Tylko daj mi dychę, to sobie coś kupię! - powiedziałam, a on spojrzał na mnie i powiedział:
- Trochę kultury. Jeśli już to 10 dolarów, muszę jeszcze wymienić, ale trzymaj i wróć przed zachodem słońca. 
- dobra to lecę. Pa! - pobiegłam na plaże i usiadłam na leżaku. 
Spoglądałam w niebo. Nagle ktoś mnie wystraszył. 
- Bu! - krzyknął a ja się szybko odwróciłam.
- Kto ty?! - zobaczyłam jakiegoś wysokiego bruneta.
- Przepraszam. Pomyliłem cię z kimś... - powiedział i poszedł. Przeszkodził mi -,- 
Poszłam sobie kupić shake'a, i spotkałam...
***************************************

No hey :)
Pierwszy rozdział, nwm jak się podoba, ale następne będą służsze.
Jak myślicie kogo spotkała Vilu? 
Czytasz = komentujesz ;)





czwartek, 17 kwietnia 2014

Prolog

Czas, aby pogodzić się z rzeczywistością. Niestety jest ona za trudna, i nie wiem, czy uda mi się ją przetrwać. W każdym razie moja przeprowadzka zmieni wszystko. Stracę przyjaciół, których kocham. 
          Cicha, nieśmiała dziewczyna - tak o mnie mówią wszyscy. Siedemnastoletnia Violetta Castillo, to właśnie ja. Uczę, znaczy uczyłam się, w akademii we Francji. Teraz przeprowadzam się do Buenos Aires. Trudno będzie mi się przyzwyczaić do tego miejsca. Mój ojciec mówi, że mam niesamowity talent, który odziedziczyłam po matce. Kiedy go odkrył, (jak śpiewałam pod prysznicem) od razu zapisał mnie do muzycznej akademii i tam poznałam ludzi których kocham. Teraz muszę się pogodzić z faktem, że nie będą oni przy mnie, ani ja przy nich. Moja najlepsza przyjaciółka ma na imię Ana i to dziwne, że tak się przyjaźnimy. W zasadzie ona jest moim przeciwieństwem. Głośna, odważna. Nie wiem, dlaczego tak jest. Po prostu ją kocham. W Buenos Aires, właśnie tu mam zamiar spełniać marzenia. Bo to tutaj marzenia się spełniają.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć :) Na początek krótki prolog, bo od prologów to ja nie jestem dobra.. Nie ważne, komentować jeśli przeczytałaś :)